środa, 18 listopada 2009

Orka potworka

Z wielką dumą na twarzy obudziłbym się tego ranka, w którym mógłbym sam sobie powiedzieć: 'stary, robisz to, co lubisz i jeszcze starcza Ci na żywot'. A jest wiele rzeczy, które lubię. Między innymi tę pisaninę tutaj. Zwyczajnie - lubię pisać. Lubię zajmować się muzyką (zarówno graniem jak i organizowaniem wydarzeń kulturalnych), lubię grać w piłkę i o niej mówić, ale po tysiąckroć nie lubię pracować jak robot w fabryce, która człowieka ogranicza i niszczy głowę.

Pracę mam może i fajną, bo zajmuje się różnymi rzeczami w Delcie. Bywam kierowcą, sprzedawcą, magazynierem, pakowaczem paczek, przerzucaczem worków, pisakiem pism i załatwiaczem spraw różnych. Bywa wesoło, bywa zabawnie, bywa przyjemnie, a czasami nawet nudno! Ale najgorsze jest to, że wiem, iż niezależnie od tego - w jakiej firmie bym nie pracował i czego bym nie musiał robić - to nie będzie to tym czymś, o czym marzę codziennie wieczorem, kiedy próbuję zasnąć.

I tak tyramy dzień w dzień. Ja, Ty i nasi koledzy, nasze matki, nasi ojcowie, a w przyszłości nasze dzieci. Co gorsze - nawet nie widać efektów tej orki bezsensownej, bo niech mi ktoś powie jak za tysiąc złotych można utrzymać rodzinę, kiedy tyle w obecnych czasach kosztuje dziesięć par kalesonów i jedna para skarpetek?



Żyję w kraju, w którym...