Obserwuję rozgrywki piłkarskie na wszystkich szczeblach w tym kraju od 15 lat. Byłem w pierwszej klasie podstawówki, kiedy Mama po raz pierwszy zawiozła mnie na trening orlików młodszych Kolbuszowianki. Byłem zdecydowanie młodszy i słabszy od kolegów, z którymi trenowałem, bo to byli bodaj trzecioklasiści, ale zapału nigdy mi nie brakowało. Każdy trening, każdy mecz, wszystkie zawody - zawsze tam byłem. Do tego, umówmy się, zawodnikiem byłem raczej przeciętnym. Moi koledzy przerastali mnie warunkami fizycznymi, byli bardziej sprawni, a ja raczej należałem do tych, którzy mieli piłkę przyjąć i mądrze zagrać. W pojedynkach jeden na jeden raczej nie miałem szans. Wszystko zmieniło się z upływem czasu, bo dziś z tamtej ekipy gra nas tylko dwóch: ja i Szczuru. On w IV lidze, a ja w Okręgówce. Ale nie o tym chciałem..
Gdy już byliśmy trampkarzami młodszymi pojechaliśmy na mecz do Rzeszowa, by powalczyć z tamtejszą Stalą. My, skazani na porażkę, chłopcy z małego miasteczka, postawiliśmy się im dzielnie. Do przerwy 0:0. Zdenerwowany trener Stali zmienił siedmiu zawodników. U nas nie nastąpiła żadna zmiana, bo pojechaliśmy w jedenastu. Pamiętam jak dziś, że walczyliśmy resztkami sił. Sędzia (z Rzeszowa) kartkował nas po kolei. Każda (nawet grzeczne) słowo wypowiedziane w jego kierunku kończyło się kartką. W zasadzie - arbiter dodał nam tym jeszcze więcej sił. Wściekł się i trener. - Jacek, jak masz dostać żółtą kartkę, to upierdol chłopa tak, żeby nogę wziął pod pachę i zszedł z boiska - krzyczał. Koniec końców - z pojedynku, który kończyliśmy w dziesiątkę, wyszliśmy zwycięsko. Jeden do zera po bramce Szczura. Ha! I teraz, drodzy Państwo, najważniejsza informacja. Spotkanie pomiędzy Stalą Rzeszów a Kolbuszowianką obserwował selekcjoner kadry województwa rzeszowskiego roczników 1986 i 1987. Tydzień później do klubów przyszły powołania na zgrupowanie. Niestety, ani ja, ani żaden z moich kolegów nie dostąpiliśmy zaszczytu reprezentowania województwa, zaś taką nominację otrzymało sześciu chłopców ze Stali, którą przecież pokonaliśmy, mimo że z nimi było boisko, trójka sędziowska i nadto mieli wyrównaną, a przede wszystkim szeroką kadrę.
Tak właśnie jest. Mecze sprzedaje się w najniższych klasach rozgrywkowych. Spadki, awanse, poszczególne pojedynki - SĄ USTAWIANE. Ale kiedy ten mało zacny proceder odbywa się już, gdy widzą to maluczcy przecież piłkarze, to znaczy, że polska piłka jest chora. Na dzień dzisiejszy uważam, że nieuleczalnie. Choroba będzie trwać, dopóki nie odejdą tacy ludzie jak Gregor Zima, Andrzej Piętniczek, Włazimierz Kręń (poczytajcie sobie Państwo, jakie koledzy sobie premie przyznali w minionym miesiącu; przecież to zgroza!) i im podobni, którzy każdego dnia wychodzą z małych klubów do tej niby wielkiej piłki w jednym tylko celu.
Przyczyna choroby jest jednak o wiele bardziej skomplikowana. Trenerzy, działacze, starsi piłkarze uczą tego tych młodych. Jak dziś pamiętam, kiedy już w czasach juniorskich mieliśmy dostać obiad za porażkę, bo trenerzy byli kumplami, a nasi rywale walczyli o utrzymanie w lidze. I teraz wyobraźcie sobie Państwo rzecz następującą (choć nie trzeba sobie tego wyobrażać, bo tak naprawdę jest):
W B klasie grają drużyny słabsze niż w C klasie, dzięki właśnie układom. W A klasie grają drużyny słabsze niż w B klasie, bo udało się dogadać z sędziami. W Okręgówce grają drużyny słabsze niż w A klasie, bo Prezes klubu Y jest członkiem Zarządu Podkarpackiego Związku PN i przypilnował kogo trzeba. W czwartej lidze grają drużyny słabsze niż w Okręgówce, bo w Pod.. Związku PN była osoba, która czuwała nad obsadą arbitrów na mecze drużyny X. I tak dalej, i tak dalej.. A kto gra w polskiej reprezentacji? Ten lepszy, czy ten gorszy?
Kocham piłkę nożną. To wspaniały sport. Tylko jak ja mam oglądać mecz w polskiej ekstraklasie, kiedy ja nie wiem, czy moja ulubiona drużyna w ogóle chce wygrać mecz? Jak ja mam oglądać mecz drużyny z mojego miasta, kiedy ktoś ewidentnie "ułożył karty", więc nie wiem, czy wygrana na boisku da nam trzy punkty, czy może przypadkiem nie dostaniemy walkowera, bo ktoś o to zadbał? To niewytłumaczalny absurd udawadniający mi po raz kolejny, że świat dzieli się na ludzi dobrych i złych. Ci źli rządzą polską piłką, niestety.
Na sam koniec polecam linka: http://www.koniecpzpn.pl/
I obiecuję, że następny wpis już naprawdę będzie miły ; )
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Święta prawda! Na pohybel Leśnym Dziadkom! Pozdro! Kuba G.
OdpowiedzUsuń